W sobotę wiał halny. W niedzielę słoneczna jesień. W poniedziałek od rana sypał śnieg i od wysokości 1 tys. m była mgła. We wtorek nieśmiała, niemal całkiem zachmurzona wiosna. Od środy grzało słońce. 20 stopni ciepła, kwiaty i sójki chwaliły się swoimi kolorami, rusałki (ale motyle) siadały nawet na kijkach trekkingowych, błyszczały ściany skalne. I tak do czwartkowego wieczora, kiedy przyszedł jesienny deszcz.
Nie jest to jakaś nowość pogodowa, bo bywa, że w Tatrach śnieg spadnie już w sierpniu, a jak pamiętam od końca lat 60., co kilka lat w połowie października chodziło się nawet po graniach w samych spodenkach.
J. Jopowicz
Holny gwizd Teresa Bachleda – Kominek
A ten mocarny gwizdze kielo mocy,
co będzie w nocy? Kto wie?
Zaś smrecyska obali,
płone płoty powali,
ino gór nie obali, o nie!
Gwizdoj, ryc, kielo mocy,
jeno oscyńdź nos w nocy,
by się dało zmrużyć ocynta,
coby nazad o świciewitajency zaś zycie
zaćwiyrkały nom raźnie ptosynta.
Tańcuj, skoro twój cas,
basuj, gwizdoj co sił,
starym baśniom nie scyńdzij uroku,