Jarek wyglądał jak dawny buchalter, tylko mu zarękawków brakowało. Duże okulary z grubymi szkłami, niemodne ubranie, znoszone buty, ale widział i pamiętał wszystko – gdzie chociaż raz dotarł, tam trafiał. Pamiętał kto i kiedy był z nim na której wycieczce. A poprowadził tych wycieczek ponad 500. Nawet kiedy szedł poza szlakiem i wydawało się, że zabłądził, doprowadzał, gdzie było zaplanowane. I tak przez 30 lat. Miał też swoje stałe punkty programu. Wiadomo było, że tylko Jarek co roku zorganizuje powitanie zimy przez Pasmo Posłowickie, śpiewanie kolęd w zamrożonym kościele w Tokarni po dojściu z Sobkowa, procesjonalną wycieczkę z Bukówki do Mójczy, gdzie na Górze Zalasnej odprawiane było nabożeństwo Drogi Krzyżowej, obserwację kwitnących miłków na Ponidziu czy pielgrzymkę do Matki Boskiej Stopnickiej.
A równocześnie skrupulatny był jak właśnie buchalter. Pracując w skansenie w Tokarni zinwentaryzował i opisał 1410 kapliczek na Ponidziu, napisał książki Sanktuaria diecezji kieleckiej, Rzeczpospolita czterech narodów oraz inne opracowania etnograficzne i historyczne.