Stefan Żeromski i kolory śniegu

„Skąd się jednak biorą fioletowe bruzdy w  śniegu – nie wiem. Cały ten koloryt rozumiem, bo takim się powleka ziemia podczas zimowego zmierzchu, ale niebieskich bruzd w śniegu nie było i nie będzie w przyrodzie, a więc nie powinno ich być na obrazie realisty”, pisał Stefan Żeromski do narzeczonej Oktawii. A było to wiosną 1893 r., kiedy znalazł się po raz pierwszy w Zakopanem i zaczął bywać w domu Stanisława Witkiewicza. Żeromski nie widział dotychczas śniegu w górach. Widocznie nie przypuszczał, że pod wpływem słońca i światła w zależności od pory dnia, przy różnym ukształtowaniu terenu i powierzchni śniegu, może być nie tylko biały, ale różowy, złoty, szary, czerwony, niebieski czy fioletowy - i to w różnych odcieniach.

Pisarz krytykował w listach obrazy wielkiego malarza Tatr, ale sam nie chciał zobaczyć piękna zimowych gór. Zwiedził niektóre doliny, był na Nosalu, Gubałówce i Kopie Królowej. Na wejście w wyższe partie Tatr czekał: „No, gdy tylko buty sobie ponaprawiam i gdy święty Jakub śnieg na Giewoncie porozgarnia”. Wreszcie 13 czerwca wybrał się, prowadzony przez przewodnika Jakuba Gąsienicę, do Morskiego Oka. Jak na niego, był to duży wyczyn i jedyny taki tatrzański. Szli przez Halę Gąsienicową, Dolinę Pięciu Stawów i Świstówkę. A po drodze, na Zawrat trzeba było przez cały żleb iść po śniegu (wtedy chodziło się żlebem, który nie jest bardzo stromy, teraz po łańcuchach na sąsiednich skałach). Jednak Stefan nawet nie skonfrontował barw śniegu w naturze z tymi na obrazach. Z duszą na ramieniu „dygotałem wewnętrznie, gardło mi zaschło, gdym szedł za śladem Kuby”. Nie oglądał się, nie patrzył w dół, ale pod koniec podejścia złapały go nudności. „Gdyby nie on – już by Stefusiów mózg orłowie na Zawracie dziobali”, dziękował Kubie. Tak to wyglądało pierwsze spotkanie Żeromskiego ze śniegiem tatrzańskim. Nie dowiedzieliśmy się jednak, jakie jego barwy widział w Zawratowym Żlebie. Za to na przełęczy zauważył, że trawa ma kolor zielony: „Co za straszne szczęście! Jestem na progu, za progiem, siedzę na suchej, zielonej, twardej murawie!”.

Popatrzmy na niektóre wspaniałe obrazy zimowych Tatr namalowane przez Stanisława Witkiewicza: https://scianatatr.pl/mistrzowskie-pejzaze-zimowe-tatr-stanislawa-witkiewicz/

„Wiatr halny” uznawany jest za jego najlepsze dzieło.

Wszędzie można zaobserwować różne kolory i odcienie śniegu, chociaż nie są one tak wyraźne, jak w górach. A różne barwy śniegu widać też na załączonych fotografiach, które zrobiłem w Tatrach, Karkonoszach i w granicach Kielc. Kolory są naturalne, takie, jakie aparat widział – nie stosuję nigdy żadnych komputerowych polepszaczy zdjęć.

Jacek Jopowicz

 

Galeria: