Pierwsza tatrzańska góra Stefana Zeromskiego

„Jednym z najcelniejszych spacerów dla używających żentycę jest góra Nosal”, zachęcał w 1849 r. Ludwik Zejszner. Nic dziwnego, że Stefan Żeromski przebywając wiosną 1892 r. po raz pierwszy w Zakopanem, 30 kwietnia wybrał się na Nosal. Nie był to znów taki spacer, bo góra, chociaż niewysoka (1206 m), jest bardzo stroma i z którejkolwiek strony podejścia byśmy nie mierzyli, to na długości około 1,5 km mamy ponad dwieście metrów deniwelacji, zaś czas wejścia okazał się o wiele dłuższy od przeciętnych 30 – 40 minut. Stefan pisał następnego dnia do narzeczonej Oktawii: „zacząłem się drapać od strony północnej. Drapałem się pewno z półtory godziny, aż wreszcie wyskrobałem się na sam szczyt i dopiero patrzałem se po okolicy”.
Miał Żeromski niezmierne szczęście podczas bezmyślnego sposobu schodzenia. „Schodziłem na dół oryginalnie, bo od południowej strony zsunąłem się czeluścią między dwiema piramidami skał i leciałem później zygzakowato od drzewa do drzewa. Tamto zbocze góry jest prawie pionowe, duże świerki rosną dziwacznie, jakby były przylepione do góry. W kilka minut byłem na dole. Zahuczał potok. Co za cudny widok! W pewnym miejscu na tym spienionym prądem wisi pochylona szara skała”. Gdyby zbiegając po stromym stoku trafił na niewidoczny z góry próg skalny, albo na końcu na ową pochyloną skałę, to zapewne nasza szkoła nadal nosiłaby imię Mikołaja Reja. Jacek Jopowicz

Galeria: