(Nie)zwykły rejs

Celebrity Millenium Cruise (relacja z podróży żeromszczaka, świętokrzyskiego aborygena)               Pewego  wrześniowego dnia  roku Pańskiego 2014  łaskawy los rzucił  świętokrzyskiego  aborygena  w  daleki świat,  w  towarzystwo  celebrytów. Celebryci muszą z definicji być celebrowani, musza chodzić po miękkich dywanach , musza być otoczeni tłumem, muszą mieć łatwe życie. Aborygeni nie są nawykli bo celebry, to ludzie natury, dużych przestrzeni i przyrody.

Podróż z Montrealu do Tokio zabrała 24 godziny plus 12 godzin zmiany strefy czasowej. Tokio oszołamia egzotyką, tradycją i nowoczesnością, organizacją życia, czystością, uprzejmością ludzi, gęstością zaludnienia, cenami. Po 3 dniach w Tokio świętokrzyski aborygen w towarzystwie 3 polskojęzycznych aborygenów dociera do Yokohamy, gdzie w porcie czeka celebrycka wieża Babel o stosownej nazwie Celebrity Millenium Cruise.
Pływająca wieża ma kilkanaście pięter wysokości i jest w stanie zaspokoić w nadmiarze wszelkie realne i wyimaginowane potrzeby 2200 celebryckich pasażerów. Ponad 1000 ludzi obsługi stara si , zawsze z uśmiechem, o wszelkie wygody i celebrycką atmosferę. Transport pionowy zapewnia 10 wind i liczne szerokie schody; w poziomie należy chodzić, ale zawsze po miękkich dywanach. Językiem komunikacji jest angielski, ale jak w prawdziwej wieży Babel słychać tu języki z wszystkich kontynentów. Słyszy się znajomą, śpiewną mowę aborygenów z Petersburga, nie do zrozumienia język z Pekinu lub Tel-Avivu. Można spotkać aborygena z Łodzi. Prawdopodobnie z Kielc jest tylko jeden.

Pobyt w wieży Babel jest bezgotówkowy. Liczenie się z groszem, a konkretnie z dolarem, nie jest w dobrym tonie. Wszystko zostało wcześniej opłacone, liczne dodatki dyskretnie obciążają kartę kredytową.
Dawno minęły czasy kulombów szukających bystrych prądów i przyjaznych wiatrów, czasy w których "wszyscy płakali, łkali i rzygali" jak śpiewał Jacek Kaczmarski o podróży do Australii. Teraz pływa się wygodnie w pokoju z łazienką, telewizorem i lodówką pełną drinków. Celebrytom i pretendentom do tego stanu zapewnia się wszystko, by się poczuli dowartościowani. Nade wszystko nie mogą się nudzić. Wszak gdy ktoś się nudzi, to nie konsumuje, nie korzysta, nie wydaje, nie przynosi zysków. Mogą więc jeść i pić ile dusza zapragnie 24 godziny na dobę, tańczyć, pływać, grać w tenisa, robić zakupy markowych ubrań, drogiej biżuterii, najnowszej elektroniki, obrazów, korzystać z teatru, kina i okazałego kasyna, słuchać rabina czy guru od filozofii buddyjskiej, wykładów z medycyny, porad jak legalnie wykiwać fiskusa, jak zachować wieczną młodość przestrzegając tylko pięciu przykazań, jak się nie bać śmierci.

Celebrytom sprzedaje się dowody ich statusu społecznego. Profesjonaliści robią sprawnie i dyskretnie zdjęcia na tle celebryckiego statku, w wieczorowych strojach przy kolacji, w różnych pozach i z wyrazem twarzy, który przystoi celebrytom. Liczne zdjęcia są szybko drukowane, wystawiane i kupowane za jedyne $25 od sztuki, znacznie drożej w odpowiedniej ramce.
Celebryci są ciekawi świata, więc za odpowiednią opłatą stwarza im się możliwości poznania Japonii, Korei i Chin, bogatej historii, kultury, architektury, religii, świątyń i kuchni tych państw. Wszystko to w czasie 2 tygodni rejsu. Wychodzą wiec celebryci na ląd, by w wielkim pośpiechu zaliczyć zwiedzanie jak największej ilości miejsc. Dla przykładu w Japonii: Tokio (24 miliony mieszkańców), Yokohama (4M), Kamakura - dawna stolica, okolice góry Fuji, Osaka (19M), Kyoto (2M) dawna stolica cesarstwa, w Korei wulkanicznej wyspy Jojo, portu Incheon (3M), stolicy Seoul (10M), chińskiego portu Tianchin (9M), Pekinu (23M), chińskiego muru, Shanghaju (28M). Wielka to okazja, by chociaż powierzchownie poznać wielkie religie wschodu: buddyzm i szintoizm. W Japonii 80% wyznaje szintoizm a 70% wyznaje buddyzm. Jest to możliwe wyznając dwie religie jednocześnie.

Towarzystwo celebrytów, stara się korzystać z licznych możliwości, oczywiście w ramach swoich możliwości. I tu jest sedno problemu, bo możliwości te są poważnie ograniczone. Ile można doświadczyć, zobaczyć, poznać, zrozumieć, zapamiętać, zjeść czy wypić w przeciągu 2 tygodni? Marco Polo potrzebował 24 lata na same Chiny. Ale to były inne czasy, inne Chiny.

Nie jest łatwo być celebrytą mając tak duży wybór. Dostęp do politycznie poprawnej informacji jest pełny. Wieża Babel publikuje codziennie w kilu językach, co się dzieje na świecie, CNN, BBC i Fox News robią co mogą, by lud wiedział,co ma wiedzieć. Uwierają więc wiadomości o mordowaniu ludzi w Syrii, Gazie, Ukrainie. Pełna miska mniej smakuje po przeczytanej w Shanghaju wiadomośc,i że 800 milionów ludzi na tej ziemi głoduje.

Świętokrzyski aborygen tam był, przeżył i dalej przeżywa oglądając ponad tysiąc zdjęć i czytając o tym co widział.

 

Galeria: