Od później jesieni do wiosny jest okazja, by spacerując po Karczówce zobaczyć kościół i klasztor inaczej. Kiedyś nie było tam lasu, drzew rosło na wzgórzu niewiele, co widać na przed- i powojennych zdjęciach i rysunkach. W obecnych czasach, gdy na gałęziach pojawiają się liście, zabudowania widoczne są jedynie z bliska, a z daleka tylko wieże kościoła.
Mało kto już pamięta skąd ten kościół znalazł się na Karczówce. W 1622 r. w Polsce wybuchła wielka epidemia, większa niż teraz. Właściciel Kielc, biskup krakowski Marcin Szyszkowski złożył ślubowanie, że jeśli za przyczyną św. Karola Boromeusza zaraza ominie miasto, wybuduje kościół pod jego wezwaniem. Tak w latach 1624-28 powstał kościół na kieleckiej Karczówce. W głównym ołtarzu zawierającym relikwie Patrona znajduje się przejmujący obraz przedstawiający św. Karola pochylonego nad Chrystusem zdjętym z krzyża. Ale Kielce zapomniały już, kto je ocalił od zarazy.