Tak sobie myślę po latach, że maturę z matematyki w liceum im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, ułatwił mi swoją wypowiedzią pisarz, Wiesław Jażdżyński, przedwojenny absolwent tej szkoły. Otóż z matematyki byłem potwornym ignorantem i poważnie obawiałem się o wynik mojego egzaminu maturalnego z tego przedmiotu. Byłem już wtedy „uznanym poetą”, bo publikowałem w szkolnym piśmie „Młodzi idą”.
Wówczas pisarz, Wiesław Jażdżyński, również autor tego pisma, tyle że przedwojenny, na spotkaniu autorskim w naszej „budzie”, oświadczył, ku zgorszeniu wszystkich profesorów, że on maturę zdał, znając z matematyki tylko tabliczkę mnożenia.
Ulżyło mi, bo byłem znacznie lepszy, równania z jedną i dwoma niewiadomymi jeszcze pojmowałem. Profesor od matmy, pan Zaremba, kiedy usłyszał te słowa z ust Jażdżyńskiego, odwrócił się do mnie z bladym uśmiechem. I to chyba zdecydowało, że maturę zdałem.
Wcześniej pan profesor Zaremba, po jednej z wywiadówek, mówił do mnie zupełnie jak natchniony poeta-wieszcz:
- Dziwię się, doprawdy, że ty jako poeta nie lubisz matematyki. Przecież to są dziedziny pokrewne. Zarówno matematyka, jak i poezja, a także muzyka, istnieją gdzieś w przestrzeni, ale są nieuchwytne, nie widać ich, nie słychać. Nie można ich dotknąć, a jednak dzięki ludzkiej intuicji, dzięki myśleniu i odczuwaniu, możemy je sformułować, ujawnić. Powstaje coś nowego, choć wcześniej znane może tylko przez kosmos.
To jest czysta rozkosz umysłowa: zajmować się matematyką, podziwiać ludzki umysł formułujący prawa istniejące w naturze, których nikt jeszcze wcześniej nie wyjawił. To jest stąpanie po śladach Boga. Dużo bardziej mistyczne niż na przykład biologia i chemia, w których można obiekt zbadać.
Idziesz tropem matematycznego wzoru i jakbyś czuł namacalnie, jak tu przed tobą Bóg siedział i kombinował, kiedy go tworzył. Może w całym wszechświecie tylko my znamy reguły matematyczne rządzące światem. Jakież to poczucie siły i wartości. Oto nagle, rozwiązując problem matematyczny, widzisz, że wszystko się zgadza, że twój umysł odgadł intencje Stwórcy. To jest wspaniałe uczucie. Podobne do tego, jakie masz po napisaniu wiersza. Matematyk bawi się cyframi i twierdzeniami, jak poeta słowami i metaforami.
Wysłuchałem zachwycony. To była najlepsza wykładnia matematyki, jaką w życiu słyszałem. Prawie zakochałem się w matematyce, niestety, bez wzajemności..
Zdzisław Antolski