Domek Żeromskiego w Orłowie
Mamy wreszcie upragnione wakacje! Wielu z nas wybierze się zapewne nad polskie morze, więc nadarza się świetna okazja, by odwiedzić miejsca, które patron naszej szkoły, Stefan Żeromski, w czasie licznych podróży po Kaszubach odwiedził, ukochał i w swoich książkach opisał.
Odkąd w 1912 roku w ręce pisarza trafił przewodnik "Na Kaszubskim Brzegu”, w jego głowie stale obecna była myśl, by zamieszkać na wybrzeżu. Żeromski pisał w 1919 roku w liście do Bernarda Chrzanowskiego - autora przewodnika i wielkiego miłośnika Kaszub:
"Od dziesiątków lat jest mojem najgorętszem pragnieniem zapoznanie się gruntowne z wybrzeżem morskiem i półwyspem helskim, z ludem, mową, obyczajami i całkowitym zakresem tamtejszego życia, co udałoby mi się następnie spożytkować być może w sposobie literackim i odtworzeniem artystycznem. Wyjazd czasowy w porze letniej do tych okolic, gdy nadto wybiera się tam obecnie bardzo wiele osób, byłby dla mnie prawie bezcelowy, gdyż nie umiem zbierać dorywczo wiadomości i wrażeń. Musiałbym tę całą ziemię poznać i przeżyć, jak przeżyłem wewnętrznie inne okolice kraju. To też pragnąłbym tam zamieszkać, o ile by mi zdrowie i zdrowie córki pozwoliło, na dłużej, a - w najlepszych okolicznościach, na stałe”.
Kilka dni przed zaślubinami Polski z morzem Żeromski zwierzył się Chrzanowskiemu w kolejnym liście:
„… Marzę, jak o raju, o jakimś dworku, willi nad morzem, gdyż tu w Warszawie chorowałem długo i ciężko na grypę »hiszpańską «, a właśnie nad morzem lekarze radzą mi zamieszkać ze względu na serce i płuca...".
Listy te nie pozostały bez echa - Bernard Chrzanowski oraz wydawca pisarza, Jakub Mortkowicz, rozpoczęli intensywne poszukiwania odpowiedniego lokum. Sprostać niemałym wymaganiom pisarza nie było łatwo, ale w końcu we wsi Orłowo, nieopodal mostka rozpiętego pomiędzy brzegami rzeczki Kaczej, znalazł się przycupnięty u podnóża zalesionego wzgórza urokliwy „różowy domek”. Z jego okien rozpościerał się malowniczy widok na morze, przystań rybacką i złociejący w słońcu klif. To tu w maju 1920 pisarz zdecydował się przyjechać wraz z żoną Anną i siedmioletnią córką Moniką i tu przeżył bardzo dobry okres w swoim życiu. Tuż po przybyciu do Orłowa Żeromski tak opisał swoje wrażenia:
„Wiele podróżowałem po świecie, ale tak pięknego zakątka, takiego połączenia morza, lasów i wzgórz, nie widziałem nigdzie. Tu czuję się spokojny i szczęśliwy”.
Całe otoczenie było dla niego fascynujące i inspirujące. Podróżując pieszo, konno i pociągami Żeromski zwiedzał Kaszuby wzdłuż i wszerz, nawiązywał kontakty z miejscową ludnością, poznawał jej historię, mowę, obyczaje i codzienne życie. Ten bogaty materiał wykorzystywał potem w swoich książkach. Tu, w Orłowie, Żeromski napisał pierwszy utwór o Pomorzu pt.: „Sambor i Mestwin” - opowieść o dwóch bukach na Witominie, które ”strażują tam wśród wzgórz i dolin ponad świerkowymi lasami, niby dwaj zapomniani przez świat książęta kaszubscy”. Tu także powstał zarys powieści „Wiatr od morza”, której zamysł pojawił się znacznie wcześniej, a motywem było odradzanie się państwowości polskiej i powrót do Rzeczypospolitej terenów Wybrzeża i Pomorza.
„Różowy domek” nie był zbyt długo przystanią dla pisarza. W 1920 roku wybuchła wojna polsko-bolszewicka i Żeromski opuścił Orłowo, by pracować na froncie jako korespondent wojenny. Syn Ziemi Kieleckiej pozostał jednak do końca życia fascynatem wybrzeża. W 1921 roku zamieszkał w Gdyni, angażując się w życie tamtejszej społeczności. Był współzałożycielem Towarzystwa Przyjaciół Pomorza, współpracował z młodzieżą i z kaszubskimi działaczami, uczestniczył w akademickich zgrupowaniach oraz harcerskich spotkaniach i ogniskach, a wznoszenie gdyńskiego portu traktował tak bardzo emocjonalnie i tak często przebywał na placu budowy z zeszytem do notatek, że robotnicy zaczęli go brać za jednego z inżynierów. Na rogu ulic Świętojańskiej i ówczesnej Kuracyjnej (dziś ul.10 Lutego), w nieistniejącym już parterowym domu z czerwonej cegły Żeromski kończył ,,Wiatr od morza” - książkę, która za granicą została odebrana jako powieść antyniemiecka, co pogrzebało szanse pisarza na nagrodę Nobla.
Budynek, w którym mieszkał pisarz, został rozebrany podczas niemieckiej okupacji. Górną część tablicy pamiątkowej z domu uratowali gdyńscy harcerze. Po wojnie umieszczono ją na obelisku ustawionym pośrodku skweru, który zajął miejsce domu z czerwonej cegły. Niektórzy gdyńszczanie są zdania, że jest to zbyt skromne upamiętnienie pisarza, który tworząc "Trylogię nadmorską" dokonał przełomu w zaniedbanej dotąd polskiej literaturze marynistycznej. Słusznie sądzą, że człowiek, który całym sercem angażował się w życie lokalnej społeczności, zasłużył sobie chociażby na swoją „ławeczkę” i że Gdynia musi pamiętać nie tylko o ludziach, którzy ją zbudowali, ale także o tych, którzy to miasto pokochali i pięknie opisali.
Ta idea nie jest jednak tak oczywista, jakby się wydawać mogło, gdyż ławeczki nadal nie ma, chociaż była o niej mowa już w roku 2010. W 2009 r. na Witominie wandale wyrwali i połamali pamiątkową tablicę w miejscu, gdzie rosły buki Sambor i Mestwin. Dlatego tak ważne jest, abyśmy przede wszystkim my, ziomkowie Stefana Żeromskiego, pamięć o wybitnym pisarzu pielęgnowali, odwiedzając chociażby Domek Żeromskiego w Orłowie czy skwer w Gdyni na rogu Świętojańskiej i 10 Lutego, ilekroć tylko nadarzy się ku temu okazja.
Jagoda Jóźwiak
pomnik na skwerze Żeromskiego w Gdyni