To sztandar nie tej szkoły
Inauguracja roku szkolnego 2024/25 w „Żeromskim” miała wyjątkowy, historyczny wręcz wymiar, ku czemu wydarzenie to wyniosła ceremonia nadania liceum nowego sztandaru. Nowego, bo spod igły, ale też dla odróżnienia od starego. Przypomnijmy.
Historia pierwszego sztandaru szkoły zaczęła się pisać w 1935 roku, gdy miejsce jej patrona po Mikołaju Reju zajął autor „Syzyfowych prac”, jej absolwent. Okupacyjna poniewierka i powojenne upokorzenia polityczne, jakim sztandar został poddany, uczyniły go szacownym eksponatem i wykluczyły z roli, jaką ze swej istoty winien pełnić w życiu szkoły.
W miarę czasu na gruncie naszego Stowarzyszenia zrodził się, i przy partnerskim zainteresowaniu szkoły, dojrzewać zaczął zamysł odtworzenia owego „starego” sztandaru. Wśród żeromszczaków została rozpisana zbiórka na sporządzenie jego repliki, władze miasta przyznały grant na ten cel. Wydawało się, że sprawy mają się nieźle, gdy znienacka wszystko się rozsypało i jakby przycichło... Jednakże pozornie, skoro 2 września anno 2024 poniosło się: szkoła ma sztandar. Nowy.
Idea repliki poszła w kąt, a za nią Waldemar Pukalski, dyrektor liceum, posłał w to samo miejsce nasze – ale i jego – Stowarzyszenie. Jest jego członkiem, a nowy sztandar powstawał jakby w ukryciu, poza Stowarzyszeniem. Nie chodzi o to, aby kolega dyrektor szukał w nim – i w nas – pomocy, rady, współpracy, wsparcia. Nie musiał. Przecież da się wyhaftować sztandar bez Stowarzyszenia. Ale nie widział też powodu, by nam powiedzieć o tym choćby słowo. Też zresztą nie musiał. Choć się wydaje, że trzydzieści lat szkolno-stowarzyszeniowej wzajemności służącej temu samemu coś znaczy.
Przyglądam się tej nowej legitymacji tożsamości szkoły, jej najważniejszemu znakowi, po którym chciałbym się spodziewać mocy – ot, nieco patosu – skupiania pokoleń powiązanych takim samym honorem i podobną dumą z przynależności do tej samej wspólnoty.
Na głównej stronie płata panuje orzeł ukazany w swej historycznej, sprzed kilku wieków – czemu nie współczesnej? – postaci. Zazwyczaj przy godle umieszcza się zwrot wyrażający misję posiadacza sztandaru, przyświecającą mu dewizę czy motto, przesłanie kierowane ku odbiorcy, sentencję. Tu mamy szczyptę łaciny: scientia optata. Dosłownie: wiedza pożądana. Jak to rozumieć? Twórcy sztandaru spieszą z opisowym, nieledwie literackim, przekładem i tak oto rozwijają zaklęte w języku Cycerona treści: wiedza przedmiot pragnień i marzeń. To się aż prosi, by z kilku stron opukać.
„Wiedza przedmiot” czy „wiedza przedmiotem”? Ileż za tym ucięciem deklinacyjnej końcówki butnej dezynwoltury! A co tam... Dalej bliskie sobie znaczeniowo „pragnienia” oraz „marzenia” tworzące synonimiczne (idem per idem, to samo przez to samo, masło maślane), za błąd uznawane wyrażenie, które w takim miejscu po prostu nie uchodzi. A w ogóle cała ta fraza trąci banałem, razi prozaizmami, którym nie udaje się sprostać wymogom etosu sztandaru i jego symboliki, nadto daleko jej do językowej estetyki i elegancji. A tak rozciągnięta, aby wystarczyło liter na zbudowanie wokół godła pełnego, jak na drugiej stronie płata, okręgu. A tam istny festiwal nonszalancji i osobliwości.
Głównym akcentem jest tu herb szkoły w okręgu wytyczonym z napisu: i liceum ogólnokształcące w kielcach. Coś tu nie gra... Twórcy sztandaru w kreatywnym zapędzie eksmitowali patrona szkoły z jej oficjalnej, ustawowej, nazwy. Pisarz szczęśliwie ocalał ze swym nazwiskiem w podkreślającym okrąg łuku, w takiej postaci: stefana żeromskiego. Żeby wywołać deklinacyjne przypadki, powyżej umieszczono rządzące nimi słówko imienia, które najpewniej dla kompozycyjnej gracji ujmują pod pachy dwie daty: 1724 i 2024. Ta druga jest jasna, zauważamy też, że od pierwszej odmierza równo trzy stulecia. Jakaż to okoliczność dziejowa sprawiła, że data 1724 dostąpiła godności uwiecznienia złotą nicią na szkolnym sztandarze. Wiemy.
W kwietniu 1724 roku został wmurowany kamień węgielny pod fundamenty budynku, w którym za trzy ponad lata, we wrześniu 1727 roku, zabrzmi po raz pierwszy dzwonek wszem i wobec obwieszczający, że w Kielcach rozpoczęła działalność szkoła, pierwsza szkoła średnia w mieście. I od roku 1727 liczy się jej historia, czego kolega dyrektor od lat nie przyjmuje do wiadomości ignorując źródła, dokumenty, łatwo dostępne opracowania historyków.
To nie jest sztandar I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.
Jerzy Daniel