Spojrzenie z góry na okolicę innego starszego kolegi
Znakomitych starszych kolegów, którzy chodzili do naszej szkoły, ale trochę wcześniej, mamy wielu, nie tylko Stefana. Z okolic Pińczowa pochodził Adolf Dygasiński. Urodził się na Ponidziu i Ponidzie wprowadził do literatury umieszczając tam akcję większości swoich utworów.
Nigdzie tak pięknie nie śpiewają słowiki ani skowronki, nigdzie bzy nie mają woni tak miłej, nigdzie róża rankiem nie przyozdabia świata cudowniej, tak wiosnę nadnidziańską opisał w noweli "Za krowę".
Na krainę Dygasińskiego można popatrzeć z góry. Trzeba tylko przejść się Garbem Pińczowskim, zwłaszcza jego częścią zachodnią. Od przedmieścia Pińczowa ścieżkami pnącymi się do góry i opadającymi w dół, potem przez las i pola, dojdziemy aż do następnego wzniesienia -rezerwatu Skowronno, wyniesionego ponad wsią o tej samej nazwie. To tam na początku XII wieku cystersi jędrzejowscy rozpoczęli wydobywanie białego kamienia na budowę kościoła i klasztoru. Teraz mądrzy ludzie wpuścili tam owce, żeby wygryzały samosiejki. A na dole „Pod białą górą, wśród łąk i wikliny - widać Skowronno, rankiem i wieczorami mgły je okrywają, słyszysz tylko zgiełk czajek, buczenie bąków i na wyścigi wrzeszczące derkacze, którym po skrajach łąki wtórują przepiórki albo w górze warknie przelotny kaczor. (" Za krowę").
Jeśli popatrzymy dalej, to z krętą Nidą przeplatają się pola i łąki. Słowiki i skowronki już nie śpiewają, bo jesień. Snują się za to dymy ognisk, a horyzont też zasłania mgła. Jak za jego czasów. Bo niby wszystko „panta rhei”, jak nas uczył za Heraklitem prof. Górnicki „Globus”, ale może to tylko my przepływamy i odpływamy, a przyroda pozostaje taka sama?
J.J.- tekst i zdjęcia