"Ballada o trzech królach", K.K. Baczyński

Tajemnicę przesypując w sobie

jak w zamkniętej kadzi ziarno,

jechali trzej królowie

przez ziemię rudą i skwarną.

 

Wielbłąd kołysał jak maszt,

a piasek podobny do wody;

i myślał król: "Jestem młody,

a nie minął mnie wielki czas.

 

I zobaczę w purpurze rubinów

ogień, siły magiczny blask;

może stanę się mocniejszy od czynów

przez ten jeden, jedyny raz".

 

Tygrys prężył siłę jak wąż,

mięśnie w puchu grały jak harfa.

Na tygrysie jechał drugi mąż,

siwą grzywę w zamyśleniu szarpał.

 

"Teraz - myślał - po latach tylu,

gdy zobaczę, jak płomienie cudu drżą,

moje czary skarbów mi uchylą,

moje wróżby nabiegną krwią.

 

Ziemia pełna jak złoty orzech,

pęknie na niej skorupy głaz,

usta jaskiń diamentowych otworzy

przez ten jeden, jedyny raz."

 

Trzeci król na rybie

wielkiej jak wyspa jechał

przez stepy podobne szybie

błękitnej pod wiatru miechem.

 

Nucił: "Po latach stu

kwiat początku i końca ogień

w jedno koło związanych nut

gdy zobaczę, sam się stanę Bogiem.

 

W suche liście moich ciemnych ksiąg

spłynie mądrość odwiecznych gwiazd

i osiądzie w misie moich rąk

przez ten jeden, jedyny raz".

 

A w pałacach na lądach zielonych,

co jak sukno wzburzonej fali,

mieli króle trzej błękitne dzwony,

w których serca swe na co dzień chowali.

 

A tak śpiesznie biegli, że w pośpiechu

wzięli tylko myśli pełne grzechu.

Więc uklękli trzej królowie zadziwieni,

jak trzy słupy złocistego pyłu,

 

nie widząc, że się serca trzy po ziemi

wlokły z nimi jak psy smutne z tyłu.

I spojrzeli nagle wszyscy trzej,

gdzie dzieciątko jak kropla światła,

 

i ujrzeli, jak w pękniętych zwierciadłach,

w sobie - czarny, huczący lej.

I poczuli nagle serca trzy,

co jak pięści stężały od żalu.

 

Więc już w wielkim pokoju wracali,

kołysani przez zwierzęta jak przez sny.

Wielbłąd z wolna huśtał jak maszt,

tygrys cicho jak morze mruczał,

 

ryba smugą powietrza szła.

I płynęło, i szumiało w nich jak ruczaj.

Powracali, pośpieszali z wysokości

trzej królowie nauczeni miłości.

 

9.03.1944