Wieczór zimowy
Wieczór zimowy, Aleksander Puszkin
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
To ze strzechy nam słomianej
Wyrwie z szumem kępę mchów,
To jak pielgrzym zabłąkany
W okieneczko stuknie znów.
Bida z lichą tą chatynką!
Ledwo się światełko ćmi.
Czemóż, moja starowinko,
W kątku tak przymilklaś mi?
Czyś znużona tą zamiecią
Zawodzącą głuchy tren,
Czy miarowy turkot wrzecion
W błogi cię pogrążył sen?
Pijmy, wierna towarzyszko
moich biednych młodych dni.
Jak nie sięgnąć do kieliszka
Kiedy w sercu smutek tkwi?
Zanuć piosnkę o ptaszynie,
Co za morzem gniazdo ma,
Zanuć piosnkę o dziewczynie,
Jak po wodę rankiem szła.
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
Więc wypijmy, starowinko,
Przyjaciółko troski mej!
Pijmy z żalu, gdzież to winko?
Zaraz sercu będzie lżej.
Wieczór zimowy
Zima śnieżne płaty miecie,
Mgłami kręcąc wzdłuż i wszerz,
To zakwili niby dziecię,
To jak dziki ryknie zwierz.
To po dachach z całej mocy,
Kręgiem, rzuci się jak wąż:
To jak pątnik o północy,
Do mych okien puka wciąż —
A mój domek — żal się Boże,
Taki smutny, mroczny tak —
Wszystko dziwne o tej porze,
I mej niańce czegoś brak.
Mów gołąbko, czy szalona
Burza, sercu każe drżyć? —
Coś tak zmilkła u wrzeciona,
Machinalnie kręcąc nić?
Ej! wypijem matko stara,
Na młodości naszej cześć —
Ej! wypijem — gdzie jest czara,
Byle biedne serce zwieść.
Ty ukoisz je piosneczką,
Jak bywało nie raz już —
Powiedz, jak tam z tą dzieweczką,
Co z koszykiem poszła róż?
Wicher śnieżne płaty miecie,
Mgłami kręcąc wzdłuż, i wszerz,
To zakwili niby dziecię,
To jak dziki ryknie zwierz —
Ej! wypijem matko stara,
Byle biednę serce zwieść —
Ej; wypijem — gdzie jest czara:
„Na minionej wiosny cześć!”
tłum. Władysław Bełza