Tam, gdzie Stefan Żeromski kończy "Nawracanie Judasza"

Kolorowy tłum z plecakami prze w górę po wielkich kocich łbach. Byle szybciej na Giewont, bo pod szczytem już pewnie długa kolejka stoi. Nikt na boki nie patrzy. Dopiero w czasie zejścia do Kuźnic część zauważa, że w stojącym wzdłuż drogi ciemnym, wysokim parkanie, znajduje się zachęcająco otwarta brama z napisem: Pustelnia Świętego Brata Alberta. To tutaj Stefan Żeromski umieścił końcowe sceny powieści „Nawracanie Judasza”. Pomiędzy świerkami widać drewniane zabudowania. Najważniejsze to: kaplica Krzyża Świętego i Chatka br. Alberta. W ubogiej kaplicy tylko jeden przedmiot ma wielką wartość artystyczną. To rzeźbiony krucyfiks, dzieło nieznanego artysty, wyszukany przez brata Alberta na strychu klasztoru paulinów na Skałce. Krzyż odnowił Stanisław Witkiewicz, który darzył gorącą sympatią Alberta Chmielowskiego, jako powstańca, artystę i opiekuna bezdomnych. Poznali się w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Przed tym krucyfiksem brat Albert spędzał długie godziny, zatopiony w kontemplacji. Ten krzyż opisuje Stefan Żeromski w powieści "Nawracanie Judasza".
W końcowych rozdziałach utworu zakonnik zaprasza bohatera powieści Ryszarda Nienaskiego do pustelni i pokazuje kaplicę. „Nienaski począł wpatrywać się w to malowidło i przyszedł do wniosku, iż jest to dzieło niezrównanego artysty. Było coś nad wyraz prostego, jakby odartego z rzeczywistości w tym dziele, a zarazem była to pełnia idei, krzyk o męce Chrystusa. Ciało czarne, chude, zabite przez boleść, zalewała krew. Zwisająca na bok głowa była jasnym dowodem, żywym świadectwem czym jest pokonanie świętości na ziemi. […] Gdy słaby blask dnia przedostał się poprzez szyby okienne i wstąpił do tej świetlicy, ukazywała się coraz wyraźniej ta ciężka głowa i jej bohaterskie usta, bolesne, zastygające oczy, a nawet w śmierci pełne świętego uniesienia”. W oryginale to nie malowidło, a rzeźbiony krucyfiks. Natomiast brat Albert, którego Żeromski znał, posłużył za prototyp postaci przełożonego zakonników w tej napisanej w Zakopanem w 1913 r. powieści.
Adam Chmielowski, po utracie nogi w Powstaniu Styczniowym, znany był najpierw jako znakomity malarz, a potem jako brat Albert całkowicie poświęcający się pracy dla ubogich i bezdomnych. W duchu franciszkańskim założył Zgromadzenie Braci Albertynów Posługujących Ubogim, potem również Sióstr Albertynek. Pustelnię ponad Kuźnicami wybudował w 1898 r. wraz z kilkoma braćmi na terenie podarowanym przez hr. Władysława Zamoyskiego. Po kilku latach umieścił tam siostry, a dla braci powstał klasztorek na stoku niedalekiej Krokwi. Te pustelnie pomyślane były jako domy wypoczynkowe i rekolekcyjne wyłącznie dla członków zgromadzenia utrudzonych pomocą ubogim na ulicach i w przytuliskach w Krakowie, Lwowie i Przemyślu.
Po przejściu bramy znika gwar szlaku, wysoki, szczelny parkan tłumi krzyki, świerki dają cień, upał nie dokucza. Można od razu ugasić pragnie z ujęcia wody założonego przez br. Alberta i odpocząć. Znajdujemy się w zupełnie innym świecie z którego niewielu przechodniów korzysta. Kaplica jest zawsze otwarta, prowadzą do niej drewniane schodki. Można też wejść do Chatki br. Alberta. Od czasu do czasu wypoczywał w niej po ciężkiej pracy z bezdomnymi i ubogimi. Niewielka cela mieści łóżko, stolik i taboret. Obok znajdują się m.in. zdjęcia rodzinne Chmielowskich, kopie niektórych dzieł malarskich jeszcze Adama, wśród nich Ecce Homo. Można też zaopatrzyć się w książki, obrazki, pocztówki. Pozostała, niewidoczna część pustelni stanowi klauzurę. Od Kuźnic do Pustelni Świętego Brata Alberta to tylko `10 - 15 minut drogi, lekko pod górę. Jacek Jopowicz

Galeria: