Poczet nauczycieli na 300.lecie szkoły.Tomasz Siemiradzki

TOMASZ SIEMIRADZKI  nauczyciel historii i języków starożytnych w latach 1881-1885

Urodził się w Nowogródku 13 marca  1859 roku jako syn Zofii z Szalewiczów herbu Szaława i Franciszka, lekarza, także ze szlacheckimi korzeniami. O jego dzieciństwie i wczesnej młodości niewiele wiadomo poza tym, że uczęszczał do gimnazjum w Kronsztadzie, które ukończył ze złotym medalem w 1877 roku, a po otrzymaniu stypendium kontynuował naukę w rosyjskim kolegium  filologicznym  na Uniwersytecie w Lipsku, gdzie uzyskał uprawnienia do nauczania w gimnazjach języków klasycznych. 

Zawodową karierę Siemiradzki rozpoczynał  w bardzo trudnych czasach,  gdy na terenie Litwy rosyjskie represje przybrały na sile,  a jednocześnie zaostrzyły się antagonizmy polsko-litewskie. Podejrzewany o "nieprawomyślność" miał problem ze znalezieniem posady i pracę otrzymał dopiero w Królestwie Polskim. Wybór padł na szkołę w Siedlcach ze względu na bliskość Warszawy, w której Siemiradzki  planował nawiązać  naukowe i polityczne kontakty.  Częste wizyty w stolicy wzbudziły jednak podejrzenia władz i po roku początkujący pedagog został przeniesiony "dla dobra służby" do Gimnazjum Męskiego w Kielcach, gdzie w latach 1881 -1985 pracował jako  nauczyciel greki i łaciny,  a także wychowawca klasy.

Kieleckie gimnazjum było w owych czasach silnie rusyfikowane. Władze oświatowe narzucały nie tylko rosyjską kulturę czy język, ale nawet prawosławnych świętych. Stopniowo rugowano z użycia język ojczysty, którym  nie wolno było posługiwać się nawet na lekcji języka polskiego i na przerwach. Organizowano wieczorki poetycko-muzyczne na chwałę cara, na których wygłaszano odczyty, recytowano wiersze i śpiewano pieśni wyłącznie w języku rosyjskim.

 Nachalna rusyfikacja przynosiła odwrotny skutek, wywołując negatywne emocje, które z całą mocą ujawniły się podczas obchodów tysiąclecia działalności Cyryla i Metodego. Uroczystości zorganizowano w sali portretowej Pałacu Biskupów Krakowskich i miały być tak naprawdę manifestacją lojalności i poparcia wobec  polityki cara. Udział uczniów i nauczycieli był obowiązkowy. Stefan Żeromski bardzo emocjonalnie opisał w dziennikach reakcje młodzieży i polskich pedagogów "zaciskających pięści",  "patrzących szklanym wzrokiem" i "spuszczających głowy", gdy „wobec portretu Sołtyka śpiewano [...] hymn" Boże, Caria chrani.

Odpowiedzią na rusyfikacyjną ekspansję było zakładanie przez młodzież tajnych kółek samokształceniowych. Miały one na celu solidarne przeciwstawianie się programowi wychowawczemu gimnazjum, bojkotowanie imprez urządzanych lub popieranych przez władze oraz dokształcanie w zakresie języka i historii ojczystej . Przy kółkach powstawały tajne biblioteczki i czytelnie prasy wyposażane za pieniądze z uczniowskich składek. Młodzież była w tych działaniach dyskretnie wspierana przez  niektórych polskich nauczycieli. Jednym z nich był Tomasz Siemiradzki, który patronował głównie młodzieży  liberalno- postępowej. Nie mogąc realizować się w Warszawie, całą energię poświęcił działalności patriotycznej i oświatowej na terenie gimnazjum - czynił wysiłki, by zainteresować uczniów polityką, dostarczał książki zakazane przez cenzurę,  ukazywał prawdziwy obraz wydarzeń z historii Polski  fałszywie przedstawianych w rosyjskich podręcznikach. 

 Siemiradzki cieszył się zaufaniem, a także dużą popularnością wśród młodzieży.  Uczniowie starszych klas byli od niego młodsi zaledwie o kilka lat, dlatego utrzymywał z niektórymi z nich prawie koleżeńskie więzi, wykraczające niekiedy poza zwykłe relacje uczeń-nauczyciel. Tak było ze Stefanem Żeromskim, którego profesor gościł w  swoim domu,  chodził z nim do teatru czy na koncerty, a gdy się zorientował, że jego uczeń ledwo wiąże koniec z końcem, zaproponował mu udzielanie korepetycji na stancji prowadzonej przez matkę.  

 "Pr Tomasz" był bezpośredni i wylewny, często reagował  bardzo emocjonalnie. Gdy z okazji imienin grupa uczniów przyniosła mu do domu  album Matejki, kazał podać wino i w obecności Bartieniewa i Orłowskiego pił zdrowie "zmoskwiconego",  zdeptanego serca ucznia polskiego,  później za nieśmiertelność tych uczuć,  jakie cechowały rycerzy Grunwaldu, Wiednia, Chocimia, Grochowa... wreszcie ze łzami w oczach wypił "za zdrowie ojczyzny!" tłukąc kieliszek - odnotował Żeromski w Dziennikach. On jeden potrafił pić takie zdrowia. Nierozważny. Gorąca, szalona dusza. Takich było wielu dawniej, takimi byli wszyscy, dziś niema prawie nikogo - i lepiej, że on ostatni. Dziś za późno ze łzami  pić zdrowie ojczyzny... Nierozwaga - robić tego nie powinien, tym bardziej, że byli tam Moskale: jeden syn Popa, drugi siostrzeniec gubernatora. Poglądy i metody świeżo upieczonego nauczyciela krytycznie oceniał inny "cichy" opiekun kółek samokształceniowych,  ksiądz Teodor Czerwiński. On także był  gorliwym patriotą, ale z konserwatywnymi przekonaniami. W swoim pamiętniku zapisał:  Siemiradzki był  za pan brat z młodzieżą raczej niż z kolegami, bez względu na narodowość i wyznanie, a jak na nich wpływał i psuł ich pod względem peda­gogicznym i społecznym, tego sam doświadczył.  Nie wszyscy uczniowie byli skłonni bratać się z nauczycielem,  który w swojej pracy daleko wybiegał poza ramy wytyczone przez carskie władze. Jeden z ruskich maturzystów oskarżył go  przy końcu roku przed dyrektorem, że  jest polskim  patriotą, socjalistą i nieprzyjacielem ruskich ludzi! Przeniesiono go zaraz do Łomży, a potem do Odessy. Ale ta przygoda nie nauczyła go roztropności. I taktu pedagogicznego - odnotował Czerwiński w swoim pamiętniku.

 Działalność patriotyczna w kółkach samokształceniowych,  a także potajemne wykłady  historii Polski  na prywatnej pensji panien Glixelli sprawiły, że Siemiradzkim zainteresował się wreszcie sam Aleksander Apuchtin - zagorzały rusyfikator polskiej młodzieży, a także twórca systemu policyjnego  w szkołach,  opartego na szpiegowaniu i donosach. Niesubordynowany  nauczyciel został przeniesiony do Łomży z zaleceniem, że Warszawski Okręg Szkolny ma go po roku ostatecznie odprawić ze szkół i wydalić z królestwa.  Zabrano nam jednego z najsympatyczniejszych i najlepszych profesorów - Siemiradzkiego - ubolewał Żeromski. Szkoda serca, które umiało nas kochać i okazywać nam życzliwość. Wyjeżdżał o 12 południowym pociągiem. Idąc go odprowadzić na stację spotkałem się z Edkiem Łuszczkiewiczem.  Pojechaliśmy razem. Było kilku profesorów Polaków: Rybarski, Matulewicz, Kirchner, Szpera i inspektor Kostecki; Było kilku zaledwie uczniów (...). Profesor, dowiedziawszy się, że mamy zamiar odprowadzić go tłumnie na banhof, wyraził gorącą prośbę,  żeby nie narażać siebie i jego. Odbyło się więc cicho i smutno. Żegnał się ze łzami z otaczającymi. Miał on wady, ale takiej kochanej postaci nie będzie miała młodzież kielecka.  Pożegnanie na dworcu było ostatnim osobistym spotkaniem, ale jeszcze po trzydziestu latach Stefan Żeromski wymieniał z "Pr Tomaszem" listy.  W 1912 roku były uczeń pisał z Paryża do swojego nauczyciela: Zasyłając najserdeczniejsze pozdrowienia od siebie i rodziny,  łączę wyrazy najgłębszej czci i nigdy nie wygasłej wdzięczności.

 Z Łomży Siemiradzki trafił do Odessy. W tym czasie rząd rosyjski odczuwał brak urzędników biegłych w prawie rzymskim i Tomasz Siemiradzki znalazł się z powodu wybitnych zdolności wśród 20 filologów,  którzy mieli zdobyć w Niemczech stosowne wykształcenie, by potem objąć katedry na rosyjskich uniwersytetach. W drodze do Berlina Siemiradzki zatrzymał się na moment w Kielcach, by... zmienić stan cywilny. Przebieg całego zdarzenia ksiądz Teodor Czerwiński tak opisał w swoim "Pamiętniku": W przejeździe przez Kielce postanowił się ożenić, z dobrze sobie znaną z lat dawniejszych panną  Gotówką z Litwy jak i on pochodzącą.Było to na parę dni przed adwentem. Tak byli niedobrani dla siebie i tak lekkomyślni, że do ślubu przed ołtarz u św. Trójcy w zwykłych codziennych szatach przybywali, w paltach,  jedno przez zakrystię, a drugie przez środek kościoła również osobno, bez żadnej zwykłej asysty!   Zdumiał się na ich widok ks. Prefekt proszony dawać im ślub i odprawiać dla nich mszę św., na którą nauczyciele koledzy i uczniowie klas wyższych mieli pozwolenie przybyć do kościoła szkolnego. Poczciwe i szanowne matczysko, wdowa po lekarzu w Nowogródku, rozpłakało się i zadrżało - młodsi brat i siostra osłupieli, a koledzy i uczniowie zgorszeni zostali takiem pospolitowaniem uroczystości małżeńskich ślubów i bardzo ważnej chwili w życiu każdego człowieka. Cała recepcja ślubna była sparaliżowana. Nie tylko matka i ks. Prefekt, ale i inni obecni przeczuwali, że to małżeństwo szczęśliwe nie będzie.

Te pesymistyczne wieszczenia nie miały raczej szansy dotrzeć do Siemiradzkiego i jego "świeżo upieczonej" małżonki, gdyż według relacji Czerwińskiego:  tegoż dnia wyjechali zagranicę, gdzie on prowadził swoje studia, a ona chodziła na kursa handlowe. Podczas tych studiów,  p. Tomasz ubocznie  wąchał się z socjalistami i międzynarodówką, dla dobra i pożytku, jak sądził, kochanej Ojczyzny! Wywęszyła to tajna policja rosyjska! To też, gdy w lat parę powracał, żeby objąć przygotowaną dla niego katedrę prawa w Uniwersytecie Kazańskim, aresztowano go na granicy, i na zasadzie papierów przy nim znalezionych, zamiast na katedrze profesorskiej znalazł się w celkowym więzieniu w Petersburgu. Żona zabiegała około jego sprawy. Skończyła się cała jego kariera w kraju, na emigracji do Ameryki! Tam,  jak znający go, a powracający do kraju ojczystego świeccy i duchowni twierdzą,  ponownie żonaty, czynny jest dotąd: zgorzkniały profesor tak zwanych latających uniwersytetów, tamtejszy dziennikarz i przygodny, zawsze do agitacji gotowy prelegent - autor porozbiorowych dziejów polski, wszechstronnej, lecz bezreligijnej nauki, zwichnięty człowiek o złamanych skrzydłach!…

  Siemiradzki rzeczywiście  był w czasie studiów zaangażowany w działalność konspiracyjną w ramach Związku Młodzieży Polskiej "Zet” i został aresztowany, gdy po dwuletnim pobycie w Berlinie wracał do Rosji,  by objąć katedrę na uniwersytecie.  Najpierw osadzono go na 3 miesiące w dziesiątym pawilonie cytadeli warszawskiej,  skąd został wypuszczony za kaucją na pół roku, a później skazano go drogą administracyjną na 6 miesięcy i uwięziono w petersburskich Krestach.Po opuszczeniu więzienia Siemiradzki nie odzyskał całkowicie wolności,  gdyż otrzymał ścisły nadzór policyjny i zakaz opuszczania Petersburga. Przyduszony  tymi ograniczeniami,  bez szans na uzyskanie zezwolenia na  wyjazd do Polski,  w 1895 nielegalnie przedostał się do Lwowa. Tam pisał artykuły do "Przeglądu Wszechpolskiego",  a także nawiązał  kontakt z Romanem Dmowskim i Janem Ludwikiem Popławskim, by zaangażować się w działalność polityczną.  

W 1896 roku skorzystał z zaproszenia Zarządu Amerykańskiego Związku Narodowego Polskie­go i wyjechał do Stanów Zjednoczonych,  gdzie pozostał do końca życia.  Ale czy rzeczywiście na emigracji był,  jak to ujął Czerwiński,   zgorzkniałym profesorem i dziennikarzem, (...) przygodnym (...) prelegentem, (...) i zwichniętym człowiekiem o złamanych skrzydłach!…?  Na podstawie wielu źródeł, m.in.  artykułów na temat Siemiradzkiego, należy raczej sądzić, że był on  bardzo cenionym działaczem emigracyjnym,  chociaż może nie zawsze w takim stopniu,  jak tego oczekiwał. Zaraz po przyjeździe do USA  Siemiradzki wystąpił z serią wykładów w Chicago, South Ben, Toledo, Pitts­burghu, Filadelfii i Reading. Wykładał w uniwersytecie latającym, a także w stacjonarnych uczelniach polskich, pisując równocześnie do wychodzącego w Toledo politycznego pisma "Echo".  W 1891 roku został redaktorem naczelnym "Zgody" - organu Centralnego Związku Narodu Polskiego, ale wobec nieprzychylnego stanowiska  zarządu związku do legionów  zrezygnował z kierowania gazetą,  poświęcając  się całkowicie wspieraniu Piłsudskiego i sprawy polskiej.  Zaangażował się m.in. w działalność Związków Strzeleckich, był także założycielem Komitetu Obrony Narodowej, który w walkach niepodległościowych odegrał  bardzo ważną rolę, organizując m.in. wśród wychodźstwa zbiórki pieniędzy przesyłanych Gabrielowi Narutowiczowi do Zurichu. 

Nie mniejsze znaczenie miała praca dziennikarska Siemiradzkiego, dzięki której nieprzychylna Piłsudskiemu Polonia amerykańska  z czasem  zaczęła popierać  dążenia i idee Marszałka. Siemiradzki był także żarliwym propagatorem polskości,  pisał pełne patriotyzmu artykuły do wielu gazet wychodzących w USA, m.in. do "Dziennika Narodowego", "Ameryki", "Dziennika Związkowego", "Wici”, "Dziennika Polskiego”, „Dziennika dla Wszyst­kich"  czy "Free Poland", a z okazji świąt narodowych i na zjazdach polonijnych wygłaszał odczyty na temat historii i kultury polskiej. Współpracował z różnymi wydawnictwami, w których sporo publikował. Jest autorem  takich pozycji jak: , "Dzieje polityczne Polski w Zarysie" (Chicago),  "Na dzień Legionów' (Chicago 1915), "Historia dzisiejszej chwili” „Wojna Polsko-Rosyjska w r. 1863 w świetle prawno-politycznem: rzut oka na ostatni okres dziejów Polski porozbiorowej”,  „Historya dzisiejszej chwili: ciąg dalszy artykułów politycznych”,  czy najbardziej popularne "Porozbiorowe dzieje Polski,  czyli jak naród polski walczył  za ojczyznę". 

Ostatni tytuł nie od razu znalazł czytelników. W liście do Żeromskiego Siemiradzki pisał: Z książką moją  jest jakoś głupio. W Ameryce nikt jej nie chce, chociaż nikt tu historii nie zna. W kraju nie ma jej w żadnym katalogu. Ot, tak jak gdyby  nie była nic warta. Jako studium niewarta nic, bo pisałem bez źródeł. Lecz jako pamflet agitacyjny powinna mieć wartość.Tymczasem "Porozbiorowe dzieje Polski"  doczekały się  wielu wydań, a fragmenty książki są do dziś cytowane, zwłaszcza ten:

Przyszłość jest w ręku narodu. Upaść może naród wielki, zginąć tylko nikczemny. Wcześniej czy później nastąpią w Europie takie zmiany, takie wypadki, takie kombinacje polityczne, wobec których dość będzie dla narodu polskiego sięgnąć po swe prawa, aby je odzyskać. Lecz ręka, która się wtedy podniesie, aby mówiąc słowami poety, ściągnąć koronę Piastów i Jagiellonów z głowy „syna Wasilowego", co ją ukradł i skrwawił, ręka ta, aby zwyciężyć, musi być ręką nie stu tysięcy, nie miliona Polaków, jak bywało w poprzednich walkach. Musi to być ręka całego narodu polskiego...

W 1918 roku Siemiradzki przeniósł się do Cleveland, gdzie objął kierownictwo „Wiadomości Codziennych”, które redagował do śmierci.  Zmarł 26 marca 1940 roku.

 Był człowiekiem szanowanym, a jego działalność doceniana, o czym świadczą m.in. prestiżowe odznaczenia - w 1924 roku został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski,  w 1932 roku Krzyżem Niepodległości, a Polska Akademia Literatury wyróżniła go w 1935 roku  Srebrnym Wawrzynem Akademickim.

 Pracując w kieleckim gimnazjum zaledwie cztery lata „Pr Tomasz" zdołał trwale wpłynąć na poglądy i postawy swoich uczniów, oddziałując na nich nie tylko za pomocą przekazywanych treści, ale także postawą człowieka  otwartego na nowe prądy intelektualne,  szanującego jednocześnie takie tradycyjne wartości jak patriotyzm i obowiązek służenia Ojczyźnie wszędzie tam, gdzie rzuci los. W Księdze Pamiątkowej Kielczan 1856-1904,  wydanej  w 1924  roku z okazji zjazdu byłych wychowańców szkoły, wdzięczni uczniowie napisali: żaden z prof. gimnazjum kieleckiego nie zarysował się w swoim czasie tak dodatnio jak Tomasz Siemiradzki, nie tylko jako niepospolitych zdolności pedagog, lecz przede wszystkim jako nieustraszony szermierz sprawy narodowej i obrońca polskości w szkole. (...) Tu swojem przywiązaniem do historii i kultury polskiej oraz prawdziwie braterskim stosunkiem do młodzieży wyższych klas wzbudza kompletny entuzjazm i wywiera niezmiernie silny wpływ na kształtowanie się pojęć i ideałów narodowych między młodzieżą.Stefan Żeromski został pisarzem w dużej mierze dzięki Antoniemu Bemowi, ale zapewne za sprawą Tomasza Siemiradzkiego miał "niewygasłe zainteresowanie dla historii Polski", co znalazło wyraz w jego twórczości. Nawet sam ksiądz Teodor Czerwiński musiał przyznać: do wybitnych nauczycieli należał Tomasz Siemiradzki.

     Opracowanie: Jagoda Jóźwiak; patrz też: https://jozwiakjaga.wixsite.com/website-1/post/poczet-belfrów-żeroma-tomasz-siemiradzki

Źródła: Tygodnik Ilustrowany, nr 20 z 14 maja 1939 r., artykuł: "Tomasz Siemiradzki"

Zdzisław Jerzy Adamczyk Kieleckie Studia Filologiczne T.11/ Nauczyciel i uczeń. Tomasz Siemiradzki i Stefan Żeromski.

Teodor Czerwiński Pamiętniki

Księga Pamiątkowa Kielczan 1856 - 1904

Adam Massalski, Jerzy Szczepański Słownik Biograficzny zasłużonych nauczycieli i wychowawców I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Kielcach

https://pl.wikipedia.org/wiki/Tomasz_Siemiradzki

https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Siemiradzki-Tomasz;3974976.html

Narodowiec - niezależny dziennik demokratyczny z dnia 23 kwietnia 1940 r., nr. 96

https://bazhum.muzhp.pl/media//files/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1962-t53-n2/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1962-t53-n2-s554-569/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r1962-t53-n2-s554-569.pdf

 https://rcin.org.pl/Content/64002/WA248_82165_P-I 30_utkowska-sporny_o.pdf

http://zeromski.kielce.eu/padcms/art,16,lata-borowiczow-i-radkow

http://biblioteka.kijowski.pl/zeromski%20stefan/dziennikow%20tom%20odnal...

 

 

Galeria: