"DYGASIŃSKI, MALCZEWSKI - RELACJE" WYSTAWA W REGIONALNYM MUZEUM W PIŃCZOWIE
W Muzeum Regionalnym w Pińczowie jeszcze do niedawna można było oglądać wystawę „Dygasiński, Malczewski - relacje”, na której eksponowano obrazy i pocztówki z malarstwem najwybitniejszego polskiego symbolisty, a także listy i pamiątki ukazujące rodzaj więzi z jego ukochanym nauczycielem.
Drogi Dygasińskiego i Malczewskiego przecięły się w 1867 roku. Był to czas dla Polski tragiczny. W 1863 roku, kiedy wybuchło powstanie styczniowe, Jacek miał zaledwie 9 lat, ale był świadomy dramatycznych wydarzeń, które rozgrywały się wokół. "Czarne szerokie suknie pań (wstęgą lamowane białą), słowa mówione wśród płaczu i łkań - to w oczach dotąd mnie zostało jako dziecinne wspomnienia" - pisał po latach. Potem rusyfikacja niemal wszystkich dziedzin życia i represje związane ze stłumieniem powstania, które raz na zawsze miały wyplenić w świadomości uciskanego narodu myśl o niepodległości. Te wszystkie prześladowania przyniosły skutek odwrotny - marzenie o wolnym kraju zdominowało serca i umysły Polaków, rzutując m.in. na wychowanie przyszłych pokoleń. Ojciec Malczewskiego, Julian, zgodnie z powszechnie panującym trendem dokładał wszelkiej dbałości, by jego potomek odebrał wychowanie w duchu szacunku i miłości do Ojczyzny oraz solidną edukację podporządkowaną temu celowi. Rozmiłowany w sztuce patriota recytował synowi dzieła Słowackiego i Goethego rozbudzając zainteresowanie literaturą romantyczną, wpajał idee mesjanizmu oraz szacunek do polskiej tradycji i historii. Obawiając się indoktrynacji rosyjskiego zaborcy nie zapisał syna do rządowej szkoły, lecz wysłał go do majątku wuja w Wielgiem, gdzie pod okiem prywatnego nauczyciela miał się przygotować z kuzynami do nauki w krakowskim gimnazjum. Wyborem guwernera Julian zajął się osobiście, chciał bowiem dopilnować, by zgodnie z tendencją panującą w Polsce w XIX wieku była to osoba posiadająca nie tylko właściwe kompetencje merytoryczne, ale wykazywała także nienaganną postawę patriotyczną i moralną. Adolf Dygasiński - uczestnik powstania styczniowego, humanista i przyrodnik, który z powodów finansowych musiał przerwać studia i właśnie rozglądał się za pracą zdawał się być odpowiednim kandydatem i jemu właśnie powierzono opiekę nad czterema chłopcami.
Młody nauczyciel pracował początkowo pod stałym nadzorem Juliana, konsultując z nim wszystkie lektury, które zamierzał wprowadzić. Ale wkrótce zdobył zaufanie swojego pracodawcy i uzyskał więcej swobody. Starał się wtedy uczyć poprzez zabawę, doświadczenie i obserwację, kładąc szczególny nacisk na samodzielne myślenie. W liście do ojca Jacka pisał:
„Niechaj sam bada, grzebie, ślęczy, a prędzej może dopatrzy się piękna potrzebnego artyście, aniżeliby miał zbliżyć się do utworu literackiego z gotowym, narzuconym mu sądem”.
Dygasiński prowadzał swoich podopiecznych na wycieczki po okolicy, gdzie uczył rozpoznawać rośliny i zwierzęta, budził zainteresowanie rodzimą historią wyprawiając się do miejsc związanych z patriotycznymi tradycjami, w Jaworze Soleckim złożył z chłopcami kwiaty pod krzyżem ustawionym na pamiątkę Dionizego Czachowskiego, ale miłość i szacunek do polskości wpajał także poprzez ukazywanie piękna rodzimego folkloru. Dla Jacka były to najszczęśliwsze chwile. Po latach starał się je utrwalić na luźnych kartkach:
„...Wspomnienia tych czasów mają dla mnie najwięcej powabu i uroku. Umysł mój karmił się wtedy naturą wsi polskiej i umiał powoli, patrząc codziennie, zrozumieć tę okalającą mię naturę, bo pod jej wrażeniami się urabiał. Okno szkolnego pokoju naszego wychodziło na wielki gazon z kwiatami, który zamykała ściana drzew wielkich. Topole nadwiślańskie, olchy i wierzby płaczące tworzyły tę ścianę. Na prawo staw zataczał półkole i rzeczką gubił się poza tą ścianą. [...] Dziwna mię wtedy, jak na dziecko, opanowywała tęsknota, jakieś przeczucia przyszłych kolei napełniały mi głowę. I dotychczas nawet koleje mojego życia, życia tego wypadki, zdają się być urzeczywistnieniem myśli tych moich dziecinnych marzeń.., (…) Nad tym stawem, na tym ganku, moście i w tym dworze, co wapienna ściana odrzyna się na tle drzew zielonych, spędziłem życie moje od lat trzynastu do siedemnastu. Nic dziwnego, że każda ścieżka, każdy kamyk, każdy kącik jest mi znany i drogi. Różowe szkła dzieciństwa pozostały dla tego miejsca aż po dziś dzień w moich oczach i przez nie tylko patrzę”.
Czas spędzony wspólnie na wędrówkach i rozmowach sprzyjał wytworzeniu się pomiędzy uczniem i nauczycielem szczególnej więzi, a z czasem nawet pewnego rodzaju zażyłości pozwalającej Dygasińskiemu napomknąć o zaległościach w wypłacaniu pensji, a Jackowi upomnieć się o ich uregulowanie w liście do Juliana Malczewskiego:
„Drogi ojcze a teraz jeszcze jedna rzecz bądź łaskaw na św. Jana lub po Janie przysłać Panu Adolfowi 100 rubli to się wszystkie rachunki z nim umorzą. Nie jest to bardzo pilne - ale przygotowywam Ciebie kochany ojcze na to… i zarazem daję znać ile jesteś winien Kochanemu naszemu Panu Dygasińskiemu.(…)”
Specyficzny rodzaj wychowania i nauczania w poczuciu wyjątkowości czasów tragicznych, ale poprzez to tak bardzo sprzyjających romantycznym uniesieniom, obcowanie z przyrodą i folklorem polskiej wsi, wzrastanie w atmosferze ludowych wierzeń, baśni i legend pełnych nierzeczywistych rusałek, harpii i gorgon czy rzeczywistych, ale pochodzących jakby z innego świata pastuszków i wiejskich dziewcząt w włościańskim odzieniu - to wszystko ukształtowało artystyczną osobowość Malczewskiego i stało się pożywką dla malarskich wizji. Doświadczenia z dzieciństwa stały w sprzeczności z racjonalistycznym i materialistycznym sposobem pojmowania świata, natomiast wszystkie odpowiadały na zapotrzebowanie polskiego symbolizmu XIX wieku. Malczewski nie miał wątpliwości co i w jaki sposób ma malować - jego powołaniem nie było realistyczne odtwarzanie rzeczywistości, jego sztuka winna była wyrażać coś więcej - za pomocą symboli miała kształtować historyczną świadomość, mówić o patriotycznych powinnościach i nawet gdy artysta zrzucał na chwilę brzemię narodowej martyrologii, to wątek miłości do rodzimej ziemi powracał w majaczącym w tle obrazów płaskim mazowieckim krajobrazie czy w tematyce będącej przejawem fascynacji rodzimym folklorem. We wszystkich tych dziełach znalazła wyraz bogata osobowość Malczewskiego. W jej ukształtowaniu Adolf Dygasiński miał swój znaczący udział.
Opracowała Jagoda Jóźwiak
Zdjęcia Andrzej Jóźwiak
https://www.facebook.com/134515693226421/posts/3835951079749512
https://muzeum.lasochow.pl/dzieci_ziemianskie.html
https://mazowsze.szlaki.pttk.pl/916-pttk-mazowsze-wies-wielgie