Zdzisław Antolski "Furtka w czasie"

„Furtka w czasie”  to najnowszy zbiór  opowiadań Zdzisława Antolskiego ( matura 1973), opatrzony posłowiem Anny Kurskiej, literaturoznawcy, profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, zilustrowany przez  Danutę Jaroszyńską – Ziach ( matura 1975). Został wydany przez Stowarzyszenie  z okazji  jubileuszu sześćdziesięciolecia  Autora.

z posłowia:        W nowym tomie Antolski znów powraca na Ponidzie. W pierwszych dwóch opowiadaniach (Kobieta z pejczem, Pulicer ucieka na Zachód) snuje opowieść o czasach drugiej wojny światowej i doświadczeniach wiejskiej społeczności z nią związanych. Powraca również do czasów młodości (Paniczyk, Nieszpory we wsi Grodziska, Piękna Lola). Tym razem jednak buduje dystans wobec świata przedstawionego. Nie występuje w roli bohatera i narratora zarazem, jak w dawnych tekstach, mimo że rozsnuwane opowieści nawiązują do znanych z wcześniejszych utworów historii. Wiemy więc, że doświadczenia Zbyszka – bohatera albo jednego z bohaterów opowiadań Paniczyk, Piękna Lola, Nieszpory we wsi Grodziska – to kwintesencja doświadczeń bohatera-narratora ze Zdrady, Ściągi z miłości czy Mojego Ponidzia. Wydaje się, że autor jakby jeszcze raz przygląda się sobie, przyjmując inny punkt widzenia. W obecnym tomie Antolski znacznie rozbudowuje zainteresowanie uwikłaniem człowieka w historię. Zarówno w tę dawną z okresu drugiej wojny światowej, znaną mu z opowieści starszych (Kobieta z pejczem, Pulicer ucieka Zachód), jak i tę, którą pamięta już sam. Pojawiają się więc także opowieści z historii najnowszej: o działalności pracowników urzędu bezpieczeństwa na wsi, Solidarności, stanie wojennym, Okrągłym Stole, przemianach ustrojowych. Pisarza interesują losy ludzi, ale opowiadane w taki sposób, by w tle wydarzeń uchwycić portret postaci znanych autorowi-narratorowi (Takie same oczy, Służbowy strój góralski, Pogrzeb płaszcza, Regan w złoconych ramkach, Łzy Marusi z Solidarności). Opowieści o nich w jakiejś mierze są również opowieściami o nim samym: o relacjach z innymi, o świecie, w którym trudno odnaleźć własne miejsce. Antolskiego nie interesuje wielka historia, ale właśnie mikrohistorie widziane z perspektywy jednostkowego doświadczenia.

 

opinia pierwszej czytelniczki, uczennicy Liceum Ogólnokształcącego im. S. Żeromskiego w Kielcach:

Ten tekst wychodzi ze mnie powoli. Drobnym strumieniem, a nie potężną falą. Bo takie są te opowiadania – nie ogarniają ciała dreszczem i nie odbierają mowy, ale są pełne wdzięku i bardzo dojrzałe.

„Furtka w czasie” to zbór opowiadań Zdzisława Anatolskiego. Lekkim, gawędziarskim stylem autor przedstawia anegdoty ze swojego życia i znanych mu osób. Jego życie przypada na okres wielkich przemian ustrojowych, więc nie obyło się bez politycznych rozważań.  Z wielkim dystansem i zabawną przewrotnością opowiada o młodości, literatach, rodzicach, dziadkach, przyjaciołach, historii... Z wdziękiem porusza się w tematyce historyczno-społecznej. Opowieść pisarza nacechowana jest emocjonalnie, jednak widać pewien dystans. Jakaś zadumana rozwaga, która przyjść może dopiero z czasem. Zanim człowiek zyska tyle spokoju wewnętrznego, wiele wody w Silnicy musi upłynąć. A mimo to styl tekstów nie jest pozbawiony żartu (nie tylko sytuacyjnego, wszak on wynika z paradoksów PRL-u), erotyki i sarkazmu. Rzecz ma miejsce na kielecczyźnie. Mieszkańcy „Klerykowa”, odnajdą na stronach „Furtki w czasie”, wiele znanych lokalizacji i ludzi związanych z tym miastem. Czytanie tego zbioru jest sentymentalną podróżą po meandrach Kiec.

Zderza te barwne osobowości ze współczesnym światem. Niejednokrotnie opowiada  o zwykłych ludziach, mających marzenia. Takich jak piękna Lola, która śni o bogatym mężu z mieszkaniem i pracą. Konfrontacje tych pragnień z rzeczywistością skutkują przedziwnymi konfiguracjami wypadków. Pokazuje różnorakie ludzkie postawy. Każdą sprawę daje czytelnikowi do obejrzenia z różnych stron. Niczym pełnoplastyczną rzeźbę, możemy ją obrócić i zobaczyć ukryte za jej plecami motywy. Mimo to nie uświadczymy ani jednej kategorycznej oceny. Nie szafuje własnymi opiniami, choć nie jest przecież obojętny wobec tych zdarzeń.

Styl tekstu jest bardzo prosty i przystępny. Pisarz nie bawi się w ekwilibrystykę językową. W dość krótkich opowiadaniach Zdzisław Anatolski genialnie charakteryzuje klimat tamtego okresu, dzięki czemu wsiąkłam w te realistyczne opisy prozy życia. Kilkoma sprawnymi zdaniami autor potrafi nadać postaci cechy dystynktywne i stworzyć z niej pełnowymiarową istotę.

Jest coś lekkiego w tej publikacji. Jednocześnie dojrzałość pisarza i bezpretensjonalność. Zbigniew Anatolski nie musi się silić. Pisze, słowa płyną, a czytelnik może z przyjemnością wysłuchać gawędy prozaika.

                                                                            Karolin Baran