Zaproszenie do Mokrska. Uroczystości 13 października 2019

ZAPROSZENIE DO MOKRSKA

Lokalna społeczność  Mokrska Dolnego ma przyjemność zaprosić  żeromszczaków

i wszystkich wielbicieli twórczości Stefana Żeromskiego 

 na uroczystość wmurowania  tablicy upamiętniającej pobyt w Mokrsku i miejsce wiecznego spoczynku

Klary i Józefata Żeromskich, dziadków Stefana Żeromskiego.

Uroczystości, 

które rozpoczną się mszą w miejscowym kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

13 października 2019 roku o godz. 12.00,

zaszczyci swą obecnością między innymi

żeromszczanka Kazimiera Zapałowa, honorowy kustosz Dworku Żeromskich w Ciekotach.

Mokrsko Dolne to wieś  sołecka położona malowniczo pośród podmokłych łąk na prawym brzegu Nidy. Jej początki sięgają co najmniej XII wieku, bo na ten czas datuje się powstanie romańskiego prezbiterium kościoła p.w. Wniebowzięcia NPM. W 1830 roku do Mokrska przybyli przodkowie  Stefana Żeromskiego. Dziadek, Józefat Żeromski herbu Jelita, by zdobyć środki na utrzymanie rodziny, obejmował w dzierżawę magnackie majątki ziemskie. Był possesorem w  Kulczycach, Krasocinie czy Lasochowie, gdzie w 1819 roku przyszedł na świat Wincenty, ojciec pisarza. 

Przed przybyciem do Mokrska Klara i Józefat   przebywali jeszcze trzy lata w Brynicy. Nie ma zgodności co do tego, czy dziadkowie Żeromskiego nabyli ten majątek, czy dzierżawili, ale wiadomo na pewno, że nie przynosił on wystarczających dochodów, by zapewnić rodzinie standard życia zgodny z jej oczekiwaniami. Spore kwoty potrzebne były na kształcenie dzieci -  guwernantki, szkołę Teofila  w Pińczowie czy  pensję Ludwiki u sióstr kanoniczek, ale niemałe  sumy szły także na polowania, wystawne bale i podróże. Jedni twierdzili, że to słynący z szerokiego gestu Józefat lubił żyć w przepychu i  lekką ręką trwonił wszystkie zarobione pieniądze, inni natomiast widzieli w dziadku pisarza troskliwego męża, starającego się zaspokajać zachcianki  żony znudzonej  życiem na prowincji. 

Starszą o dwa lata Klarę z Kłodnickich herbu Sas Józefat poznał w Krakowie podczas karnawału  1809 roku, a w roku 1810 państwo Żeromscy byli już po ślubie i zamieszkiwali kolejno majątki, które obejmowali w arendę.

Ówczesna prowincja nie przypominała w niczym współczesnej, daleko było wszędzie nie tylko w sensie fizycznym, ale i cywilizacyjnym oraz mentalnym - mówiło się, że diabeł tam  mówi dobranoc. Wiosną i latem tę przepaść  łagodził widok malowniczych pól i łąk usłanych kwieciem, ale jesienią i zimą Klara czuła się odcięta od świata. Na wsi nie znajdowała pokrewnych dusz, czuła się pozbawiona nawet  towarzystwa męża, który był pochłonięty obowiązkami związanymi z zarządzaniem powierzonymi mu majątkami. Babka pisarza, kiedy tylko mogła, wyjeżdżała dla poprawienia samopoczucia  do Krakowa albo do wód do Karlsbadu, pocieszała się kupując eleganckie stroje i ładne przedmioty,  w czasie odwiedzin u krewnych brała udział w bogatym życiu towarzyskim, próbując  zapomnieć o mizerii wiejskiego życia. Gdy Klara przebywała  przy mężu, Józefat starał się zapewnić jej rozrywki, wówczas  puszczał wodze fantazji i nie bacząc na wydatki godził się na zorganizowanie balów i kuligów. Klara wtedy odżywała, błyszczała w towarzystwie, mogła pokazać znajomość języków i biżuterię, by zaimponować okolicznym possesorom i właścicielom. (1)

Huczne imprezy towarzyskie organizowane przez dziadków oraz ciotkę, Józefatę Saską, były wielokrotnie tematem rodzinnych opowieści i  stały się   inspiracją do opisu szlacheckich zabaw w powieściach Stefana Żeromskiego, m.in. w „Popiołach”.

Gdy kontrakt w Brynicy wygasł, Żeromscy nie przedłużyli go i objęli w arendę Mokrsko Dolne, spodziewając się uzyskać lepsze dochody z dzierżawy. Zamieszkali w murowanym dworze, do którego przylegał duży sad, a za nim rozciągały się malownicze łąki, szuwary Nidy i rozległe  wzgórza, po których jako chłopiec biegał ojciec pisarza. 

Nieopodal dworu  stał kościół parafialny, który w tamtym czasie wymagał prac naprawczych. Jego remontem kierował  z racji pełnionej funkcji sam Józefat,  nie szczędząc swoich pieniędzy na wapno czy kamień. W  piśmie do Nadzwyczajnego Komisarza Obwodu Kieleckiego informował, że wydał swego własnego grosza zł 1000, natomiast państwo Mokrsko Górne dopiero część należnej należytości dało  i upraszał referendarza, by polecił współfinansowanie remontu przez właścicieli czy dzierżawców Mokrska Górnego, w przeciwnym razie fabryka ustać musi”.

W niedziele i święta Żeromscy szli całą rodziną do kościoła, by uczestniczyć we mszy. Klimat tamtych nabożeństw  Stefan Żeromski opisał  w „Ludziach bezdomnych”:

Czasami przychodzi skądś taki obraz nieoczekiwany. Uczucie jakby z pod ziemi… właśnie w tej chwili myślałem sobie o naszym kościele. pewien stary kościół w górach… Otyły ksiądz wychodził w białej albie, z nim dwu ludzi: organista i kościelny. Ten zapach ziół, zboża, leszczyny z młodymi orzechami, bo to 15 sierpnia! Ksiądz intonował „Asperges me” i odchodził na kościół, między ludzi, jakby wygonem, który tworzy się pośrodku chłopów, kropił na prawo i na lewo wolno wznosząc rękę.Tymczasem organista sam śpiewał. Głos jego był czysty, miękki, spokojny. Ogolona twarz  wyrażała skupienie, prawie surowość. Gdy śpiewał te słodkie wyrazy „super nivem”, tony jego głosu były nieco oschłe, schrypłe. Słyszę go w tej chwili. Ach, Boże! Zazwyczaj, gdy po wtóre zaczynał werset, ksiądz wracał i wtedy krople wody święconej padały na czoła pańskie, którzy staliśmy w ławce kolatorskiej. Krople wody święconej - święte, chłodne krople.

Do dziś w babińcu kościoła stoją wiekowe ławki kolatorskie, w których dziadkowie Żeromskiego zasiadali do modlitwy. W Mokrsku także  dokonali oni swego żywota. Jesienią 1831 roku babka pisarza zaczęła słabnąć, nie mogła jeść.  17 października 1831 roku  w księgach zgonów odnotowano, że o godzinie czwartej w nocy  pod numerem pierwszym umarła Klara Żeromska na żółtą febrę, lat pięćdziesiąt licząca córka  rodziców niepamiętnych, zostawiwszy po sobie owdowiałego męża Józefa Żeromskiego.(2)

Gdy Klara odeszła, jej najstarszy  syn, Teofil, miał lat 20, Wincenty 12, a najmłodsza córka zaledwie 7. Przybity troskami  Józefat przeżył żonę zaledwie  o 3 lata. 12 lutego 1834 roku w księdze zgonów zapisano: o godzinie dwunastej w południe pod numerem pierwszym zmarł Józef Żeromski - possesor wsi Mokrsko Dolne na zamulenie żołądka, syn rodziców niepammiętnych, wdowiec lat pięćdziesiąt mający.(3) Oboje małżonkowie zostali pochowani na miejscowym cmentarzu.

Po śmierci Józefata dzierżawę  przejął  Teofil i odtąd niewiele już wiadomo o losach rodziny Żeromskich w Mokrsku poza tym, że najstarszy syn Klary i Józefata zmarł „w nie dość dokładnie znanych okolicznościach” w 1837 roku.

Dziś  dwór zeszpecony nieumiejętnie przeprowadzanymi remontami niszczeje, a ogród zarasta dzika roślinność. Nie ma też śladu po mogiłach dziadków Żeromskiego i być może nigdy nie uda się już ustalić, gdzie dokładnie zostali pochowani.  Może umarłaby  także pamięć o przodkach pisarza, gdyby nie tacy ludzie jak Bogusława Poczęta - przesympatyczna przewodniczka świętokrzyska, lokalna patriotka, pasjonatka historii i entuzjastka regionu,  która wkłada bardzo wiele trudu i energii, by uratować pamięć o dziadkach patrona naszej szkoły. To dzięki jej usilnym staraniom na murze przy bramie wejściowej  na cmentarz w Mokrsku zostanie wmurowana tablica upamiętniająca  miejsce pochówku Klary i Józefata Żeromskich.   

Może spełni się także inne marzenie Bogusi…? Od jakiegoś czasu czyni ona starania, by uratować dwór, w którym mieszkali Żeromscy  i w wyremontowanym obiekcie utworzyć placówkę kulturalno-oświatową.  Niestety, entuzjazm Bogusi gaszony jest na każdym kroku, gdyż wciąż padają argumenty, że są  pilniejsze potrzeby i zadania. Ludzie chcą żyć wygodniej, więc wyburzają stare budynki, by na ich miejsce wznosić nowe. Ale przecież w ten sposób często ulegają zagładzie relikty przeszłości wraz z pamięcią o przodkach, pozostają tylko ruiny, które z czasem stają się kupką milczących kamieni.

Józef Piłsudski mówił niegdyś: naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości, więc może znajdą się osoby, które wspomogą Bogusię w jej staraniach…? Może pomoże ktoś, kto właśnie teraz czyta ten tekst…? Bardzo na to liczę.

                                                                                                                                                                                                               Jagoda Jóźwiak

 Zdjęcia: Andrzej Jóźwiak

Przypisy:   Kazimiera Zapałowa:

„Rodzina Stefana Żeromskiego w Świętokrzyskiem”

Żródła:

Kazimiera Zapałowa „Rodzina Stefana Żeromskiego w Świętokrzyskiem” (1,2, 3)

http://szklanydom.maslow.pl/asp/pliki/z_dworku_zeromskich/xvii_z_dworku_zeromskich.pdf

http://swietokrzyskiewloczegi.blogspot.com/2014/08/tropami-przodkow-stefana-zeromskiego.html

Konterfekty Klary i Józefata: http://szklanydom.maslow.pl/asp/pliki/z_dworku_zeromskich/xvii_z_dworku_zeromskich.pdf

  Józefat i Klara Żeromscy

 

 

https://ssl.gstatic.com/ui/v1/icons/mail/no_photo.png

 

 

Galeria: