W Tatrach też upalnie. Z wyprawy Jacka Jopowicza

Na Mięguszowieckiej Przełęczy, Jerzy Żuławski

Py­tasz mnie, pani, com wi­dział tam z góry,
Z tej wśród ob­ło­ków za­wrot­nej prze­łę­czy?
Wi­dzia­łem w dole ci­chych wód la­zu­ry,
bez­den­ne, rąb­kiem opa­sa­ne tę­czy,
co wy­glą­da­ły jako two­je oczy,
gdy łza je - na mnie zwró­co­ne - za­mro­czy.

Wi­dzia­łem w dali cza­ro­dziej­skie niwy,
ską­pa­ne w mo­rzu sło­necz­ne­go zło­ta,
wy­glą­da­ją­ce, jak ów kraj szczę­śli­wy,
któ­ry stwo­rzy­ła mo­ich snów tę­sk­no­ta,
gdzieś poza ży­cia jawą i ża­ło­bą,
a kędy ni­g­dy ja nie będę z tobą!

A bli­żej - czar­ne, w mgłach prze­past­ne tur­nie,
ta­kie po­sęp­ne, jako my­śli moje,
co ku błę­ki­tom spię­trza­ją się gór­nie
i zaś, jak ska­ły w toń, tak w oczy two­je
pa­trzą - i nań wnie­bo­wstęp­ną dro­gą
wznieść się ni w głę­biach za­to­nąć nie mogą.

J.